Bestiariusz czyli z czym będziemy walczyć ;)
Do odtwarzania naszych ulubionych filmów będziemy potrzebowali kilku plików, ściągniętych z sieci.
Najważniejszym składnikiem będzie dekoder filmów ;)
Aktualnie, najpopularniejszym kodekiem jest DivX serii 5. Zasłużenie czy nie, nie ma to dla nas znaczenia. Powinniśmy natomiast wiedzieć, że jeżeli chodzi o dekodowanie obrazu, jest to jedna z gorszych opcji, na jakie możemy się zdecydować.
O ile nie ma on żadnych problemów z odtwarzaniem filmów skompresowanych przez samego siebie, to dekodowanie obrazu, skompresowanego DivXem w wersji 4, czasami stanowi dla niego nie lada problem, natomiast w przypadku filmów skompresowanych DivXem 3, jest to już nader częsta sytuacja. Problemy z wersją 4 rozwiązałoby zainstalowanie DivXa 4, ale on z kolei nie radzi sobie z nowszą wersją i niestety z tą najstarszą również słabo. Pomimo swej popularności, dekodery DivX 4/5 są zdecydowanie dalekie od ideału, tak pod względem kompatybilności, jak i jakości obrazu i płynności odtwarzania.
Możemy jednak użyć innego kodeka. Nazywa się ffdshow. Został stworzony przez czeskiego programistę Milana Cutkę, przy wykorzystaniu biblioteki libavcodec z projektu FFMPEG.
Ściągnąć go można z działu VCD-Codeki.
Nie musicie się obawiać tego, że to wersja alfa. Pomimo tego oznaczenia, działa naprawdę dobrze i nie ma z nią żadnych problemów.
ffdshow posiada wiele zalet :
- Bardzo dobrze odtwarza zarówno filmy skompresowane nową wersją kodeka DivX, jak i tymi starszymi, a również oryginalnym Microsoft MPEG 4 V 1/2/3, darmowym, otwartym kodekiem XviD, a nawet DV.
- Używa bardzo dobrych i dokładnych algorytmów obróbki zdekodowanego obrazu, dzięki czemu jest on wyraźny, bez wielkich kwadratów jednolitego koloru, przekłamań i różnych szumów. Algorytmy te zostały zaczerpnięte z doskonałego dekodera dla formatu XviD autorstwa Nica, znanego i cenionego w światku kodeków DivX programisty, jednego z developerów XviDa.
- Trzecią bardzo ważną zaletą ffdshow jest szybkość dekodowania. Często użytkownicy nie wierzą własnym oczom, że ich leciwy Celeron 400, który dławił się DivXem 5, nie ma większych problemów z płynnym odtwarzaniem filmu i to z jakością, która bije wszystko inne na głowę.
- Kolejna z zalet, to fantastyczna elastyczność i konfigurowalność. Jeżeli posiadacie odpowiednio duży zasób wiedzy o grafice i dekodowaniu wideo, możecie ustawić dekoder dokładnie tak, jak sobie zażyczycie. Możecie wyostrzyć obraz lub dodatkowo go rozmyć lub zrobić z nim kilka innych, podobnych rzeczy. Wszystko według własnych upodobań.
- Ostania zaleta, o której wspomnę, to Automatic quality control. Jest to ustawienie, które zadba o to, aby zredukować stopień, w jakim obraz poddawany jest dodatkowej obróbce podczas dekodowania, tak, aby film nie zacinał się podczas szybszych lub bardziej złożonych scen. Można ustawić jakość dekodowania np. na 4 (maximum to 6) i w zasadzie nie bać się, że film będzie rwał. Gdy obciążenie procesora będzie zbyt duże, ffdshow sam postara się zmniejszyć tę wartość tak, aby film był płynnie odtwarzany.
To, co dodatkowo przemawia za ffdshow, to fakt, że DivX 5 nie potrafi prawidłowo odtwarzać starszych filmów, skompresowanych DivXem 3 i 4. Po prostu. To, co dostajemy i widzimy na ekranie, nie jest tym, co zawiera plik z filmem.
Uwaga : jeżeli chcemy zachować możliwość wczytywania filmów pod VirtualDub'em lub podobnym programem, powinniśmy NAJPIERW zainstalować DivX 5, a następnie ffdshow i resztę. ffdshow powinno przejąć funkcje odwarzania filmów, ale obecność kodeka DivX sprawi, że będziemy mogli je otwierać pod jakimś edytorem.
Ponieważ główny dekoder filmów już mamy, zajmijmy się teraz dodatkami.
Pierwszym będzie... kodek XviD. Jest to kodek, wyrosły na gruzach projektu znanego dawniej jako Project Mayo / OpenDivX, powstałego i zamkniętego z inicjatywy DivX Networks.
Był to otwarty, darmowy kodek, jakością nie ustępujący w żaden sposób DivXowi 4. Twórcy kodeka, którzy pewnego dnia zostali po prostu poinformowani o tym, że ten projekt już nie istnieje, razem ze stroną i całym kodem, nie dali się tak łatwo złamać. Zebrali razem cały kod, jaki znaleźli na swoich dyskach i gdy okazało się, że jest to niemal całość, zaczęli pracować na nowo, zmieniając nazwę projektu na ironiczne XviD, jakby chcieli odciąć się od czegokolwiek, co było związane z DivXem. Zastanawiające było to, że niedługo później pojawił się oficjalny DivX 4, już nie darmowy. Można przypuszczać, że DivX Networks bardzo przestraszyło się konkurencji, jaką mógłby zostać darmowy OpenDivX.
XviD istniał i był rozwijany, co zresztą trwa do dziś. Aktualnie, w wielu aspektach jest bardziej zaawansowany technicznie, niż DivX 5 i przy odpowiedniej konfiguracji daje wyraźniejszy i czystszy obraz, przez co idealnie nadaje się na dwu- lub trzypłytowe kopie filmów. Ponieważ wciąż jest rozwijany, a wiele rozszerzonych opcji pojawia się, a niedługo potem znika, ffdshow nie zawsze jest w stanie poradzić sobie z dekodowaniem tego materiału. Po zainstalowaniu XviDa będziemy mieć w komputerze ich firmowy dekoder, który radzi sobie lepiej z filmami skompresowanymi przy użyciu różnych beta opcji.
Składnik kolejny, to dekoder AC3.
Zwykle mamy do wyboru filtry DirectShow autorstwa Cyberlink oraz InterVideo. Niestety, testy wykazały, że w przypadku filtrów Cyberlinka z PowerDVD, dźwięk jest przekompresowany, nawet, gdy wyłączy się dedynamizowanie dźwięku. Z tego powodu, jeśli chcemy mieć możliwie duży komfort podczas słuchania dźwięku w formacie AC3, powinniśmy zainstalować filtry z InterVideo WinDVD, które nie sprawiają przykrych niespodzianek.
Pakiet można znaleźć w bazie danych plików, w dziale: VCD-Codeki
A ponieważ możliwość wyboru jest zawsze dobrą rzeczą, tutaj - tutaj
- znajduje się alternatywny filtr AC3, z mnóstwem różnych opcji i bajerów. Znajduje się w fazie beta, więc instalujecie go, niestety, na własne ryzyko. Nie jest konieczny do pełnego, wielokanałowego dekodowania AC3, ale posiada różne dodatkowe opcje, które mogą się komuś spodobać. ;)
Następnym składnikiem powinny być filtry OGG.
Prawdopodobnie słyszeliście już o całkowicie darmowym i wolnym od patentów formacie kompresji dźwięku OGG Vorbis. OGG Vorbis w 90% przypadków radzi sobie z kompresją dźwięku znacznie lepiej, niż MP3. Lecz tak naprawdę, sam kodek dźwięku nazywa się Vorbis po prostu. OGG natomiast to format pliku, stanowiący kontener dla innych danych, podobnie, jak AVI. Jako, że OGG powstał znacznie później, niż AVI, mógł ustrzec się wielu niedogodności, jakie posiada tamten format. M.in. jest od początku przygotowany do przechowywania materiału skompresowanego w trybie VBR (dźwięk VBR w AVI to, niestety, tylko hack, który sprawia czasami kłopoty), jak również napisów lub tagów OGG, gdzie pola można definiować sobie według życzenia. Ze względu na swoją otwartość i uniwersalność, OGG jest coraz częściej stosowany jako zamiennik dla AVI, a dźwięk OGG Vorbis - jako zamiennik dla MP3. Również w filmach. :) Filmy, korzystające z kontenera OGG, mają czasami rozszerzenie *.OGM. Jest to jednak zwykły plik OGG, a rozszerzenie powstało w wyniku sugestii użytkowników, którzy narzekali na fakt posiadania przez filmy i pliki dźwiękowe tego samego rozszerzenia ;)
Aby można było odtwarzać OGG bez kłopotu, będziemy potrzebowali odpowiednich filtrów DirectShow, które można znaleźć na stronie ich twórcy,
Tobiasa. Filtry znajdują się również w dziale VCD-Codeki.
Na koniec, potrzebować będziemy czegoś, co nazywało się szumnie DivX Audio, a w rzeczywistości było zcrackowaną wersją WMA v4, możliwą do użycia z poziomu aplikacji innych, niż Windows Media Encoder. Ciągle jest jeszcze sporo filmów, zawierających dźwięk w tym, bardzo marnym, szczerze mówiąc, formacie. Plik można znaleźć w dziale VCD-Codeki.