Recenzja Ashampoo Burning Studio 11
Tworząc Burning Studio 11 Ashampoo nie chciało dokonać rewolucji. Głównym celem producenta bez wątpienia jest dalsze udoskanalanie swojego produktu poprzez systematyczne dodawanie nowych funkcji oraz niewielkie zmiany w już istniejących.
Nowa wersja zwiększa możliwości programu w szeregu zastosowań - przede wszystkim dodaje możliwość tworzenia samouruchamialnych nośników oraz autoringu materiałów wideo. Nowe funkcje nie wymagają od użytkownika ogromnej wiedzy, wszystkie czynności są wykonywane za pomocą czytelnych kreatorów.
Na uwagę zasługują dwa nowe elementy programu. Pierwszym z nich jest gadżet na pulpit dla systemów Windows Vista i 7. Stanowi on skrót do programu, który jednak wygląda znacznie ciekawiej niż typowa ikonka umieszczona wśród setki innych na pulpicie. Niby nic szczególnego, a jednak wciąż bardzo niewiele programów posiada skróty zrobione w tak praktycznej formie.
Kolejnym interesującym elementem jest tryb kompaktowy. Pozwala on nagrać płytę w maksymalnie krótkim czasie (krócej byłoby chyba tylko, gdyby gadżet-skrót połączyć z tym trybem - może kiedyś takiej funkcjonalności jeszcze się doczekamy, ale nawet wówczas zaoszczędzimy jedynie jedno kliknięcie). Gdyby chcieć wytypować jedną, najbardziej istotną cechę edycji 2011, byłby nią bez wątpienia właśnie tryb kompaktowy.
Burning Studio 11 nie jest też pozbawiony pewnych niedociągnięć. Pierwszą z nich, wspomnianą już wcześniej, jest niepełne spolszczenie połączone z drobnymi niedociągnięciami translacyjnymi w przypadku niektórych komunikatów. To jednak można twórcom wybaczyć, szczególnie że podczas całych testów najbardziej "nieprawidłowy" znaleziony komunikat brzmiał "Czy chcesz dodać przycisk dla tej nowo utworzonej stronie na na aktualnej stronie?" Owszem, dość niegramatycznie, ale i tak dało się bez problemu zrozumieć, o co chodzi.
Nieco większym problemem była stabilność programu. Zdarzało się, że podczas testów aplikacja potrafiła się zawiesić i pomagało jedynie zakończenie odpowiedniego procesu z poziomu menedżera zadań. Tu jednak również można stanąć w obronie twórców: przede wszystkim wyraźnie zaznaczone było, że dostarczona wersja, choć w pełni funkcjonalna, znajduje się jednak jeszcze w fazie beta, a to znaczy, że po premierze problemy te mogą zniknąć. Po drugie natomiast podobny problem nigdy nie nastąpił podczas nagrywania, a jedynie w trakcie pracy z różnymi funkcjami programu (która w przypadku takich testów jest szczególnie intensywna).
Ogólne wrażenie z pracy z programem jest bardzo pozytywne. Co prawda nie zdarzyło mu się wprawić mnie w osłupienie, ale też nie po to został stworzony. Ashampoo Burning Studio 11 wydaje się być świetną propozycją dla osób średnio i mniej zaawansowanych, pozwalając na proste wykonywanie podstawowych (i nie tylko podstawowych) zadań związanych z nagrywaniem danych.
Komentarze