Pod jednym z ostatnich newsów, gdzie opisane były ceny urządzeń dostępnych dziś promocyjnie w sklepach w USA, Czytelnicy wyrażali dezaprobatę dla faktu, że w Polsce (i w ogóle Europie) ceny są znacznie wyższe, niż za oceanem. Bardzo możliwe jednak, że brak polskiego odpowiednika Black Friday jest dla nas... bardzo korzystny.
Niskie ceny w amerykańskich sklepach są faktem, ale zastanawia pytanie - jak to możliwe, że jednego dnia spadają one o parędziesiąt procent? I jaki zysk z tego mają sklepy, które po takiej obniżce nie mają wręcz prawa uzyskać jakiegokolwiek dochodu ze sprzedaży promocyjnych egzemplarzy?
Myślę, że odpowiedzi należy doszukiwać się w dwóch ściśle ze sobą powiązanych faktach - po pierwsze ograniczonej ilości produktów dostępnych w promocji i po drugie - dobrze znanej specjalistom od marketingu zasadzie zaangażowania.
Zacznijmy od tej drugiej. Zasada zaangażowania mówi, że jeżeli postanowimy - wobec kogoś, albo sami sobie - zrobić coś, to potem nie będziemy się ciągle zastanawiali, czy nie zrezygnować, a po prostu będziemy starać się pomysł zrealizować. Zmieniające się warunki, okoliczności, które jeszcze przed podjęciem decyzji określilibyśmy jako "argumenty przeciw podjęciu działań", stają się "przeszkodami, które trzeba pokonać". Zamiast więc odwieść nas od kontynuacji naszych działań, nowe warunki często wciągają nas w nie.
Jak to ma się do ograniczonej ilości produktów, które można kupić w niższej cenie w sklepach? Bardzo prosto. Wszystko polega na tym, że po wyprzedaniu, urządzenia nie znikają bynajmniej z półek sklepowych - są tam nadal egzemplarze, które można kupić po zwykłej cenie. I tu należy sobie wyobrazić - co zrobi prawdopodobnie nabywca, jeśli po dowiedzeniu się tydzień wscześniej o ofercie, sprawdzeniu parametrów, funkcji reklamowanego sprzętu, zorientowaniu się, że jest to ciekawe urządzenie, idzie on do sklepu, stoi dwie godziny w kolejce i będąc w niej 10-ty z kolei dowiaduje się, że nie ma już egzemplarzy z promocji, ale są takie same - świetne, niezawodne i pożądane - po normalnej cenie? "No cóż - pomyśli sobie zapewne ten człowiek - przecież ta normalna cena też wcale nie jest taka najwyższa, a ja już się tu tyle nastałem, poza tym dzieciaki juz się domyślają, co dostaną pod choinkę, bo sie prawie wygadałem wczoraj przy kolacji"... nie kupi?
Poniżej parę przykładów, które pokazują, że kupowanie w Czarny Piątek wcale nie musi być takie tanie - dane w miarę często aktualizowanego stanu magazynowego promocyjnych produktów, ich cen, oraz cen "poza promocją" pochodzą z serwisu Engadget (z godz. ok. 17.30):
Sony Bravia 60-inch 1080p rear projection - 1,700$ (egz. promocyjne po 500$ wyprzedane)
Samsung 46-inch 1080p LCD - 1,700$ (egz. promocyjne po 700$ wyprzedane)
Samsung 42-inch plasma - 1,000$ (egz. promocyjne po 500$ wyprzedane)
Samsung 32-inch LCD - 700$ (egz. promocyjne po 300$ wyprzedane)
Timex Ironman iControl watch - 62.50$ (50% wyprzedane)
SanDisk Sansa e250 2GB - 49.99$ (75% wyprzedane)
Sanyo Xacti HD700 camcorder - 399.99$ (33% wyprzedane)
TomTom One GPS - 149.95$ (40% wyprzedane)
Garmin nuvi 360 GPS - 329.99$ (66% wyprzedane)
Logitech MX Revolution Cordless Laser Mouse - 69.99$ (egz. promocyjne po 30$ wyprzedane)
Optoma HD80 1080p projector - 2,500$ (egz. promocyjne po 250$ wyprzedane)
Mitsubishi HC4900 1080p projector - 2000$ (egz. promocyjne po 1000$ wyprzedane)
LG 37-inch 720p LCD - 750$ (egz. promocyjne po 450$ wyprzedane)
"Nowe stare ceny" prawie nie robią różnicy...
Zapewne są osoby, których nawet tego typu chwyt marketingowy nie zdoła zwieść na manowce, ale widocznie nie ma ich zbyt wiele, skoro Czarny Piątek od lat jest z chęcią organizowany przez sklepy, które najwyraźniej wychodzą na nim z korzyścią...
Taa tylko nawet te "wysokie ceny" sa nizsze niz w, ze tak powiem "okolicy". Pozatym nie musza one koniecznie byc wygorowane w stosunku do tych sprzed promocji. Liczy sie pozbycie zapasow magazynowych. Nawet sprzedajac 10 produktow ponizej kosztow, a nastepne 100 z niska marza mozemy zarobic 😉 Innymi slowy cena produktow bez wyprzedarzy moze i tak byc nizsza niz takiego samego urzadzenia przed wyprzedaza, a nawet jesli jest taka sama, to przeciez nikt na tym nie traci. Oczywiscie sporo ludzi daje sie nabierac na takie i inne sztuczki marketingowe, ale w dalszym ciagu sporo osob, nie zdajac sobie z tego sprawy postrzega czesto cene 99zl jako sporo nizsza niz 100zl, wiec patrzenie tymi kategoriami nie ma sensu.
Mentalno¶æ polskiego nabywcy jest jednak inna ni¿ amerykanów.
Nasi rodacy s± w stanie przejechaæ kilkana¶cie kilometrów dla ró¿nicy w cenie rzêdu 10z³ z czego wniosek ¿e nie zdecyduje siê na wy¿sz± cenê bo promocji jest co niemiara a niektórzy jeszcze siê targuj±. Tak, tak bo nie zapominajmy ¿e ceny na pó³kach zawsze s± jeszcze do negocjacji. Wiadomo, ¿e za paczkê p³yt CD nie bêdziemy siê targowaæ ale ju¿ rzecz wart± wiêcej ni¿ 600-700z³ na pewno.
unia daje nam prawo sie targowac, w niemczech to juz tradycja
Tak, ale mam pytanie. Ile osób przy zakupie sprzêtu siê targuje? Czy s± jakie¶ badania na ten temat? Wydaje mi siê ¿e przy sprzêcie do 1000 z³ nie wielu to czyni, choæ mogê siê myliæ.
" unia daje nam prawo sie targowac"
nie sama unia. to prawo jest od dawna, bo ceny sa umowne. targuja sie ci, ktorzy znaja rynek.
Nie wiem jak w Waszych miastach ale tam gdzie pracuje "klient" potrafi zapytac ile dostanie upustu na grze ktora kosztuje 20 pare zl, tak wiec nic bardziej mylnego ze od 500-600zl :-/
P.S. Ciekawe dlaczego tego nie robia przy zakupach w supermarkecie – produkty sporzywcze ??
Poj***** polska mentalnosc 🙁
Ja kilka razy próbowa³em zapytaæ o upust praktycznie trzymaj±c gotówkê w rêce na zakup danego sprzêtu w ma³ych sklepach to jeszcze ale w wiêkszych to robi± wielkie ga³y albo sie wy¶miewaj± z cz³owieka. I tak przyjdzie kto¶ inny kto bez oporów kupi bez targowania siê. A tak dla zasady chcia³em 20z³ upustu na nagrywarce Panasonica za 1700z³ i co nawet grosza tylko g³upie miny. PO PROSTU POLSKA .
No na sprzecie za 1700 to moze i tak ale: "na grze za dwadziescia pare zlotych?" – paranoja
Je¶li chodzi o wiêksze sklepy, to nawet nie wiem, czy kasjer przy najlepszych chêciach móg³by daæ klientowi jaki¶ upust. Jego rola sprowadza siê do przesuniêcia kodu kreskowego nad czytnikiem.
Kiedy¶ uda³em po p³yn do od¶wie¿ania materia³ów, które rzadko siê pierze. By³ w jednej takiej sieci sklepów, pocz±tkowo w promocji po ok. 10z³ razem z p³ynem do p³ukania, potem oddzielnie za 5 z czym¶. Jak podesz³em do kasy z dwoma takimi, kasjerka za¶piewa³a mi 22z³, a na wy¶wietlaczu "p³yn do p³ukania + p³yn do od¶wie¿ania" (czy jako¶ tak). No i co mog³a zrobic kasjerka? Zadzwonic po jak±¶ swoj± prze³o¿on±, której 5 minut zajê³a zmiana ceny.
Takie sklepy s± tak skonstruowane, ¿eby nie by³o mowy o upustach. A w sklepach komputerowych "wiêkszo¶ci w ka¿dym razie" targowanie siê o obni¿ki (szczególnie przy sk³adaniu zestawów, ale nie tylko) – to ju¿ tradycja nawet w Polsce…
Hmm ja na temat upustu rozmawia³em w Auchanna na dziale RTV z kierownikiem 🙂 a nie na kasie na kasie to powinno siê ¿a³owaæ tych ludzi bo wszystkie flustracje sklepowe koniec koñców klijenci wy³adowywuj± na kasjerkach<ach> którzy nie mog± nic zrobiæ i zdecydowanie za ma³o zarabiaj±. W ma³ych sklepach mo¿na negocjowaæ i tylko tam póki co spróbujcie np Prolinie czy cei lub Vobisie itp a mo¿e to tylko mnie sie nie uda³o 😉