Wspominaliśmy przy kilku okazjach o mizerii lansowanej przez przemysł fonograficzny. To co mówi Paul Conroy, który przez dziesięć lat szefował wytwórni Virgin Records, brzmi więc jakby znajomo. Według niego słabością przemysłu rozrywkowego jest nieumiejętność wyławiania autentycznych talentów i nachalne lansowanie przesłodzonej papki.
"Przemysł muzyczny ma zbyt mało ludzi, którzy znają się na muzyce. Wielkie kompanie to molochy zarządzane przez prawników i księgowych. Spadek sprzedaży nie wynika z piractwa, lecz z braku dobrej muzyki w ofercie" - mówi Paul Conroy.
Cóż. Muzyka faktycznie generalnie jest kiepska, ale za to coraz lepiej zabezpieczona...