Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie,
w celu dostosowania ich do indywidualnych potrzeb każdego użytkownika, jak również dla celów reklamowych i
statystycznych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach
końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej
przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszych serwisów internetowych, bez zmiany ustawień
przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies
9 kwietnia zaproponowaliśmy lekturę na niedzielny wieczór o piractwie sieciowym, które zabija twórców i wogóle przemysł rozrywkowy. Tekst wywołał burzliwą dyskusję, która nawet przeniosła się na nasze forum, przy czym tam dotyczyła raczej tego, kto mówi, a nie co mówi. Dziś, w sobotni wieczór, proponujemy polemikę do tamtego artykułu.
Jeśli przez "piractwo" rozumieć korzystanie bez zezwolenia z cudzej twórczości, to jest to bez wątpienia poważny problem wymagający rozwiązania. Jednak sieci peer-to-peer (p2p) pozwalające internautom wymieniać się plikami mogą też być wykorzystywane legalnie, z korzyścią dla twórców. Łatwo o tym zapomnieć, gdy myśli się o nich wyłącznie jako o "gniazdach pirackich".
Wymiana w sieci p2p to wyjątkowo efektywna i tania dystrybucja dóbr kultury. Dziś odbywa się ona zazwyczaj ze szkodą dla twórców i komercyjnych dystrybutorów. Nie oznacza to jednak, że jedynym wyjściem jest rozwiązanie siłowe zmierzające do likwidacji tej wymiany. Alternatywą jest wypracowanie uczciwych i nieszkodliwych sposobów korzystania z p2p. Niestety, nie będzie to możliwe, dopóki będziemy snuć najczarniejsze scenariusze związane z pojawieniem się nowych technologii.
"Wszyscy ściągamy [muzykę] z internetu. Nikt jej nie kupuje, artyści nie mają z czego żyć, nie nagrywają więc nowych płyt. Muzyka przestaje powstawać" - mówi w tekście reportażu Tomasz Szladowski ze sklepu iPlay. Trzy miesiące temu Roman Gutek mówił o zabijaniu kina w Polsce przez piractwo internetowe. Oskarżanie nowych technologii o kryzys i zmierzch kultury (a także wiele innych nieszczęść) ma długą tradycję. W 1906 r. amerykański dyrygent i kompozytor John Philip Sousa wieszczył "upadek amerykańskiej muzyki i gustów muzycznych" oraz "zanik strun głosowych w procesie ewolucji". Winna była pianola - mechaniczne urządzenie odtwarzające muzykę, daleki przodek adaptera, odtwarzacza CD czy iPoda.
Prawnicy (również ci cytowani w reportażu) nie są zgodni w kwestii, czy używanie sieci p2p jest nielegalne. Niemniej w dyskusjach publicznych wymiana plików jest traktowana jako przestępstwo - kradzież cudzej własności. Zakłada się przy tym, że każde ściągnięcie szkodzi właścicielowi utworu, gdyż powoduje spadek sprzedaży płyty muzycznej czy filmu. Takie szkody czynią oczywiście wymianę internetową niemoralną. Jednak wielu badaczy tego problemu sugeruje, że między ściąganiem i sprzedażą nie ma żadnego związku, a nawet twierdzi, że wymiana plików prowadzi do... wzrostu sprzedaży.
Felix Oberholzer z Uniwersytetu Harvarda i Koleman Strumpf z Uniwersytetu Północnej Karoliny porównali sprzedaż na płytach i wymianę w sieciach p2p tych samych utworów i nie wykryli wpływu internetu na sprzedaż muzyki. David Blackburn z Uniwersytetu Harvarda na podstawie swych badań stwierdził, że na wymianie internetowej tracą największe gwiazdy, ale zyskują artyści mniej znani. Zdaniem firmy Jupiter Research w 2002 r. osoby intensywnie ściągające utwory z sieci wydały więcej na zakup muzyki. Badania Międzynarodowej Federacji Branży Fonograficznej (IFPI) wykazują jednak związek odwrotny.
Michael Geist, profesor prawa na uniwersytecie w Ottawie, wykazał, że Kanadyjskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego (CRIA), nagłaśniając kwestię strat spowodowanych spadkiem sprzedaży, nie wspomniało o opłatach pobieranych od czystych nośników i urządzeń nagrywających. Jak wyliczył Geist, opłaty te z nawiązką wyrównują twórcom ewentualne straty.
Zyski producentów i dystrybutorów nie zależą jedynie od skali wymiany w sieci p2p. Przewodniczący IFPI John Kennedy tłumaczy spadek sprzedaży muzyki na płytach kompaktowych nie tylko "piractwem cyfrowym i fizycznym", ale również "konkurencją ze strony innych form rozrywki oraz rosnącymi wydatkami na zakup muzyki online lub do telefonów komórkowych". Jak informuje "The Economist", z wewnętrznych badań wykonanych przez jedną z wielkich wytwórni muzycznych wynika, że sieci p2p są odpowiedzialne co najwyżej za jedną trzecią spadku sprzedaży.
Badacz mediów Mark Pesce słusznie zauważa, że telewizja nauczyła odbiorców, iż kultura dostępna jest za darmo. Łatwo się zapomina o płaconym raz na rok, zresztą niezbyt wysokim abonamencie. Podobnie traktujemy internet - po zapłaceniu abonamentu mamy poczucie, że wolno nam również korzystać ze wszystkiego, do czego mamy dostęp. Celem telewidzów jest jedynie intensywne konsumowanie kultury - i to samo czynią ściągający z sieci internauci. Dlatego - pisze Pesce - winą za zaistniałą sytuację należy obarczać nie odbiorców, lecz przestarzały przemysł rozrywkowy niezdolny do zmian.
Problem, jakim dla przemysłu rozrywkowego są sieci p2p, można rozwiązać siłowo. "Kartel praw autorskich" - jak Dan Gillmor nazywa największe wytwórnie muzyczne i studia filmowe - jest w stanie ukrócić "piractwo" za pomocą coraz ostrzejszych przepisów i zabezpieczeń technicznych (tzw. systemów DRM). Jednak takie ograniczenia często utrudniają konsumentom korzystanie z utworu, a fala procesów sądowych wytaczanych użytkownikom p2p budzi tyleż strach, co niechęć.
Cory Doctorow, sławny pisarz science fiction młodego pokolenia i działacz na rzecz reformy reżimu własności intelektualnej, od kilku lat równocześnie wydaje swe książki drukiem i udostępnia je w internecie za darmo. Książki drukowane sprzedają się świetnie nie tylko dzięki talentowi Doctorowa, ale też popularności, jaką przyniosły mu darmowe wersje cyfrowe. Pisarka Mercedes Lackey twierdzi, że nagły, trzykrotny wzrost zysków ze sprzedaży jej książek napisanych 15 lat temu zbiegł się w czasie z udostępnieniem ich przez wydawcę w internecie za darmo. Robert Sankowski pisze o brytyjskim zespole Arctic Monkeys: "Utwory grupy nie musiały ukazywać się na singlach, nie musiały pojawiać się w radiu. Wystarczyło, że sam zespół udostępnił je fanom, a ci zrobili resztę, wymieniając się nimi za pośrednictwem sieci" ("Gazeta" z 30 stycznia br.). W Polsce udał się eksperyment Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, które wydając drukiem "Wolną kulturę" Lawrence'a Lessiga, zarazem umieściły tę książkę w internecie. Książka sprzedaje się dobrze mimo tysięcy dokonanych ściągnięć.
Lektura na świąteczny wieczór - cały artykuł: Gazeta Wyborcza
wielkich firm fonograficznych nie zmieni sie .. zawsze beda traktowali cos czego nie sprzedadza jako strate.
Wydajmy cos, zapakujmy w folie i zabronmy zwrotow. jakas czesc ludzi skusi sie na okladke i kupi.
januszp
- 1 May 2006, 21:51:47
Kilka dat z mojego ?ycia :
1. Rok gdzie? 1980 ,kiedy to za kaset? grupy Scorpions dost?pn? tylko na tzw. "czarnym rynku" zap?aci?em (stosuje przybli?ony przelicznik - dewaluacja) ok. 60-70z? .Kaseta by?a marki Basf .
W tym czasie legalnie mo?naby?o kupi? w Empikach z zgranicznych wykonawcw najwy?ej Lokomotiv GT (zaprzyja?nione W?gry) - raszta to Mazowsze,Krawczyk,Santor .
2. Gdzie? w latach 1984 nast?pi? prawdziwy prze?om . Na pocz?tku w wi?kszych domach handlowych rozstawiono stoiska z tzw. expresowym nagrywaniem kaset .Bra?o si? poka?n? list? ,wybiera?o si? plyty i za godzin? ,dwie mo?na by?o odebra? kaset? .Koszt ok. 10z? za p?yt? .
Wybr ogromny - wszystko to vby?o znacz?ce na tzw. zachodzie .
3. P?niej nast?pi? krach bazarowy - dziesi?tki stoisk ,tysi?ce kaset .Dzi? wiem jakie firmy trzaska?y te kasety ...
Wszystko bylo zgodne z prawem ,no przynajmniej naszym ... do czasu kiedy kto? powiedzia? "od jutra koniec" .
Pami?tam jak sklepy muzyczne pozbywa?y si? pirackich kaset (mo?na by?o nabywa? je hurtowo - 100szt. za 1/10 ceny) .
Teraz mamy "dzi?" ,dzi? czyli znowelizowane prawo ,ochron? twrcw ,ktr? szczyc? si? takie firmy jak RIAA .Nie mam nic przeciwko ochrtonie dobra twrcw - jak?e szlachwetny jest to zamiar .
Oddawa?bym miesi?cznie kilka procent swojego dochodu ,gdyby takie dzia?ania (restrykcje karne ,wyroki ) na wzr RIAA prowadzi?a jakakolwiek instutucja w stosunku do przeci?tnego cz?owieka .
Sprawiedliwo?? na tym polu powinna chyba istnie? .Taki dobry opiekun (RIAA) w stosunku do g?odnych ,bezrobotnych lub wykorzystywanych przez niwolnicz? prac? pomg?by mi inaczej spoj?e? na w ich mniemniu respektowanie prawa.
S?k chyba w tym ,i? tacy ludzie ich nie interesuj? z wiadomych przyczyn (tam nie ma du?ych pieniedzy).
Trudno zaprzeczy? stwierdzeniu ,i? pobieranie np. plikw MP3 jest kradzie?? .Trudno tak?e zaprzeczy? ?e praca za 500z?, 8 godzin dziennie ,siedem dni w tygodniu jest niwolnictwem. S?k w tym ?e w przypadku MP3 jest zwarta organizacja ,ktra czuwa nad respektowaniem tego "prawa" ("prawo" - zalezno?ci od ustroju ,umw itp.) ,w przypadku niwolnikow - takich brak.
Muzyk dochodz?cy swoich praw co najwy?ej zyska kilka tysi?cy dolarw lub nie, cz?owiek - mo?e dosta? kilkaset z?otych zado??uczynienia lub bez ?rodkow do ?ycia (zwolnienie) .
Ka?de nag?o?nienie typu 70-letnia staruszka otrzyma?a wezwanie z RIAA dzia?a jako straszak ale w?tpie aby w ten sposb kto? przeznaczy? 1/10 dochody na pos?uchanie 40min. muzyki.
Przeliczanie ile to strat na wskutek ?ci?gania MP3 ma dany wykonawca uwa?am za conajmniej ?mieszne. Id?c za ich przyk?adem mog? prosto wyliczy? ile straci?em b?d?c pracownikiem firmy X (na ile mnie oszukano) .Gdyby p?acono mi godziwie za moj? prac? mg?bym dzi? oprcz kupowania p?yt po 70z? je?dzi? nowiutkim Porshe.
Nie da si? niestety romawia? o piractwie bez uwzglednienia stopy ?yciowej potencjalnego z?odzieja. Du?o cz??ciej chleb kradnie biedak ,ni? osoba ktra sta? na jego kupno.
Dyskusja na ten temat (chocia? powinna si? toczy?) do niczego tak naprwd? nie doprowadzi. Polityka ,socjalizm-kontra kapitalizm, prawo, wiara - to tematy ,ktre zawsze b?d? budzi? w?tpliwo?ci .To tematy ,na polach ktrych zawsze b?d? dwie grupy rozmwcw (za i przeciw).
Osobi?cie my?l? i? w tym akurat aspekcie obydwie grupy wzajmnie si? uzupe?niaj? i obydwie maj? na swym sumieniu sporo wpadek. By? mo?e kiedy? ,tak jak wychodz?c z epoki dyktatury socjalizmu b?dziemy si? zastanawiac - jak mogli?my ?yc w takim zaklamaniu ?. Oby nasze dzieci tylko wspomina?y ten czas ,w ktrym tylu jest ludzi zwanych "z?odziejamii internetowymi".
Wracajac do tematu p2p. Po pierwsze mozna montowac banery reklamowe, z ktorych 90% zysku trafi do artystow i logowac co konkretnie jest sciagane. Starczy spojrzec na ilosc uzytkownikow tych sieci obecnie, ktora firma nie bylaby zainteresowana reklama. Pozatym wzrost liczby uzytkownikow p2p bylby pewnie zastraszajacy, a 10% z zysku wystarczyloby na rozwoj sieci, jej utrzymanie, no i liczenie ile czego sie sciaga. Mozna by zrobic w kazdym programie baner i np na xxx sciagnietych danych wyskakujace okienka z reklama. Sadze, ze wielu ludziom by to odpowiedalo, artysci mieliby swoje zyski, no i najwazniejsze nikt by nie tracil, a wszystkiego nie trzebaby bylo zabezpieczac.
Po drugie wiele osob sciaga cos z p2p zeby zobaczyc, czy oplaca im sie kupic i jak im sie podoba zwyczajnie ida do sklepu, a chyba jest jakis przepis, ze w ramach "testow" (lub jak kto woli to nazwac), mozna przechowywac takie dane przez 24H. Co wiecej czesc ludzi, ktora piraci na maxa sciaga cos i tak im sie to podoba, ze ida do sklepu to kupic (chociaz to niestety rzadkosc).
Po trzecie jak przemysl rozrywkowy chce koniecznie do upadlego bronic swoich interesow i blokowac rozwoj sieci p2p, to niech chociaz wielkie korporacje zastanowia sie nad obnizeniem cen. Wiem ze temat cen byl poruszany wiele razy, ale chyba, ze panuje jakos zmowa cenowa, to nie ma nikt watpliwosci. Sam mam ok 200 plyt DVD i jakies 150 CD-DA w domu i wiem ile one kosztowaly, bynajmniej nie mam tu na mysli filmow z gazet i jedno wiem napewno jakby byly 2 razy tansze, to mialbym ich jakies 3 razy wiecej. Bilans chyba jest prosty ;)
pietro_asp
- 2 May 2006, 01:59:45
@Leon$ To co jest napisane w tym linku to bzdury.
Czym niby jesli nie kozyscia majatkowa jest uzywanie pirata. Po drugie zeby miec pirata to trzeba go skopiowac, jesli go kupisz, albo dostaniesz, to kazdy ci udowodni ze to paserstwo, a jesli go sam skopiujesz, to zrobisz to w celu osiagniecia kozysci majatkowej.
Jakby nie patrzec. Wszystko co tam jest napisane, da sie zinterpretowac na kozysc pirata, ale raczej jak spojrzec na to obiektywnie, to jest troche inaczej.
Pozatym jak kolega pozyczy ci plyte, to w 90% przypadkow bedzie to przestepstwo, bo nie ma na to licencji, a jak zrobisz kopie bez jego wiedzy, to co prawda na krotko, ale ukradniesz mu jego wlasnosc ;)
wredniak
- 2 May 2006, 08:01:20
Pozatym jak kolega pozyczy ci plyte, to w 90% przypadkow bedzie to przestepstwo - jesli kolega kaze ci placic za te plytke to tak
pietro_asp
- 2 May 2006, 22:56:21
@wredniak No niestety jesli pozyczy ci za darmo to tez ;)
zbynia
- 3 May 2006, 22:26:45
pietro korzysc majatkowa to jest gdy za pomoca tego czegos tluczesz kase.......
to ze masz to o niczym nie swiadczy - mowimy o oprogramowaniu
no ale film czy muzyka to grubsza kwestia - niestety ludzie i tak powoli odchodza u nas od kupawania plyt...prosty przyklad - plyta szakiry 70 pln.......wiec tutaj sie nie dziwie bo 70 zeta to jest fakt moze nie duzo ale jednak....pojscie do kina czy kupienie dvd tez do tanich nie nalezy...
wiec rzadzi p2p.....i jesli tego nie zrozumieja jak w ktoryms azjatyckim kraju zrozumial to warner to niestety duzo nie wskuraja....
szkoda mi sie rozpisywac bo muzyka sie zajmuje i znam ten problem az za dobrze.....
znam tez realia i coz moge poradzic......walka cena o klienta....jedynie i dobra promocja....dlatego duze firmy wydawnicze padaja na pysk...bo maja za duze koszta....
pietro_asp
- 3 May 2006, 23:16:17
@zbynia W praktyce jednak nie placisz za orginal i masz z tego kozysc. Pozatym jak ci wytoczy proces jakas RIAA , albo cos takiego, to myslesz, ze kto bedzie mial racje;)
ZeNeK
- 3 May 2006, 23:24:14
bo jak kogos stac - to i tak kupi plyte/ksiazke/gazete/etc
a jak kogos nie stac, to jesli nie sciagnie tego za darmo, to pozyczy od kogos kto kupil i wtedy tez poslucha/przeczyta/pooglada/etc... i przemysl muzyczny/wydawniczy/itd dostaje tyle samo zielonych...
boszzz... co z ludzie...
helmut
- 4 May 2006, 22:15:16
A mo?e by tak o temacie tabu? Chi?czycy mog? kupi? filmy na DVD za 1,5 dolara. Media okrzykn??y jednog?o?nie, ?e jest to sposb na ograniczenie piractwa. Powiedzia?bym inaczej; jest to sposb na ograniczenie zdzierstwa., na ktry mo?e sobie pozwoli? tylko taka pot?ga jak Chiny. Ot? przemys? rozrywkowy chetnie utrzymywa?by ca?y swiat ze swoich balw charytatywnych, zmieniaj?c co miesi?c luksusowe limuzyny, organizuj?c fety, festiwale, oskary itd. itp. Zdzierskie prawa autorskie doprowadzi?y ju? do tego, ?e spadkobiercy w?ascicieli "praw" nie musz? pracowa?. Trupy znanych artystw zarabiaj? dalej. Powstaj? organizacje, ktrych zadaniem jest obrona obrzydliwie bogatych. Nikt nie zainteresuje si? prawem biedaka do jednej bu?ki dziennie z fili?ank? kawy zbo?owej, za to obro?cw prawa Bila Gatesa do nast?pnego wyrwanego si?? od biedakw miliarda dolarw, jest bez liku. Dlaczego nikt nie potrafi broni? praw do niskich cen konsumentw? Tylko w Chinach nadzieja, ?e poka?? w?a?ciwie miejsce krwiopijcom.
Subvoice
- 6 May 2006, 10:22:28
MNie nutruj? jeszcze inne aspekty problemu - bardzo cz?sto pomijany (g?wnie przez wytwrnie). Po co kto? kopiuje p?yt? z muzyk?? Nie mwi? tu o kopiowaniu na du?? skal? w celach zarobkowych, tylko np CD od dobrego znajomego. Oczywi?cie ?eby jej pos?ucha?. U?Y? kilka razy NIE P?AC?C za to RIAA, Zaiksowi czy innej hmmm instytucji. Czy id?c np do EMPIKU lub marketu i kilkakrotnie przes?uchuj?c dana p?yt? te? jestem z?odziejem? Zrobi?em to samo co ten kopiuj?cy. Ba! jestem nawet gorszy, bo on zap?aci? dodatkowy (wcale niema?y) podatek na rzecz artystw (i ich hehe organizacji) kupuj?c zarwno nagrywark? jak i czysta p?yt?. I tak przy okazji: za co uiszczam te op?aty? Tylko niech kto? nie wyjedzie mi tu, ?e to nale?na op?ata rownowa??ca straty wynikaj?ce z piractwa, bo CO MNIE TO OBCHODZI je?eli np w ogle nie s?ucham muzyki a CDki kupuje do backupw. Odpowiedzialno?? zbiorowa? To czemu ci?gle s?ysz? polemiki na temat abonamentu RTV? A czy przypadkim ju? p?ac?c te "podatki" na rzecz artystw nie nabywam jakich? praw -np do skopiowania jakiej? p?yty. No bo za co p?ac? kupuj?c magnetowid, nagrywark? (w Niemczech nawet komputer - o ile ta ustawa przesz?a) i czyste p?yty? Je?eli kto? uwa?a, ?e kradn? to prosze przedstawi? mi zarzuty, a je?eli nie to ZA CO NOTORYCZNIE P?AC? odszkodowania "artystom"?