Przemysł rozrywkowy znalazł sposób na walkę z piractwem. "Zgodnie z prawem" zastosował odpowiedzialność zbiorową i uderzył w dostawców internetu. Czyli posłużył się sprawdzoną i opisywaną już metodą - nie możesz dorwać wnuczka, zapuszkuj babcię.
Na stronie
portalu pojawiła się informacja, w luźnym tłumaczeniu wyglądająca tak:
Mamy kłopoty z łańcuchem, w którym pękło kilka ogniw. Nie uważaliśmy, że akurat na nie powinniśmy zwracać baczniejszą uwagę. Dziękujemy za pomoc w znalezieniu ich. *Całuski*
Znowu w sieci za kilka godzin.
Od teraz szukaj plików torrent za pomocą wyszukiwarki google. Widzisz, my zawsze chętnie pomagamy!
Aha. Black Internet nie jest nawet dostawcą (ISP) dla The Pirate Bay. Jest dostawcą dla dostawcy! Ten przypadek to pomoc pomagającemu, który pomaga umożliwiającemu chętnym omijać prawo autorskie, co się już robi nudne.
Zamknięcie The Pirate Bay to skutek piątkowego wyroku. Sąd nakazał współpracującemu z serwisem dostawcy usług internetowych, Black Internet, natychmiastowe zablokowanie The Pirate Bay. W razie niepodporządkowania się musiałby zapłacić karę w wysokości pół miliona koron szwedzkich. Dla małego dostawcy, jakim jest Black Internet, oznacza to po prostu zakończenie działalności.
Ta kuriozalna sprawa dowodzi, ze prawa autorskie są już "prawami" które z prawem mają coraz mniej wspólnego. Za ściąganie plików można (na razie tylko w Stanach Zjednoczonych i Chinach) skazywać niemal na dożywocie. Już raczej więc nie wzbudzi zdziwienia, gdy - podobnie jak w omawianym przypadku - oprócz pirata zaopatrującego giełdę w pirackie kopie programów i filmów, karę poniesie także producent samochodu, którym woził towar i warsztat, w którym go naprawiał...
Uaktualnienie (14:50).
Nie udało się. Portal
The Pirate Bay znowu działa. Przemysłowi rozrywkowemu nie pozostaje chyba nic innego, jak sądownie zlikwidować internet, ewentualnie odciąć od niego wszystkich użytkowników, ponieważ mając dostęp w każdej chwili mogą popełnić przestępstwo.
Na stronie portalu pojawiło się
oświadczenie:
Dobrzy ludzie z MAFIAA pozwali. Nie TPB, ani właściciela TPB. Nawet nie dostawcę świadczącego usługi dla TPB. Pozwali dostawcę dostawcy dla TPB.
I wiecie co? Wygrali. Przekonali sąd do swoich "argumentów" i zmusili by ten nakazał dostawcy dostawcy zablokowanie TPB.
TPB można porównać do firmy zajmującej się budową dróg, po których poruszają się samochody. Dostawcę można porównać do firmy produkującej asfalt potrzebny do budowy dróg. Dostawcę dostawcy można porównać do firmy produkującej narzędzia umożliwiająca firmie produkującej asfalt produkowanie asfaltu. Zwykle nie pozywa się tych firm jeśli pirat drogowy przekroczy szybkość na drodze.
MAFIAA traci miliony dolarów i poświęca nieskończenie wiele czasu by takie działania uprawomocnić. Podejrzewamy, że posługuje się także przekupstwem, ponieważ łamie prawo nie tylko szwedzkie, ale także Unii Europejskiej, o prawach człowieka nie wspominając. I co osiągnęli? Zamknięcie portalu na 3 godziny.
Ciekawe co zrobi w tej sytuacji sąd, który - delikatnie rzecz ujmując - zrobił z siebie pośmiewisko. Komu każe zapłacić pół miliona koron za "niewykonanie postanowienia"?