Naukowcy z IBM donoszą w swoim nowym dokumencie, o przewidywaniach rynku kinematograficznego, o całkiem innym, niż znanym nam dotychczas, systemie oglądania i sprzedaży filmów. Nowa wizja przedstawia redukcję wydatków na kampanie reklamowe, walkę z piractwem oraz szukanie oszczędności w wykorzystaniu technologii cyfrowych.
Ciekawym pomysłem jest możliwość wybrania się do kina, obejrzenia filmu i kupienia go bezpośrednio po emisji filmu. Nie jest to może aż tak szokujące, można się w ostateczności pofatygować do najbliższego sklepu z płytami DVD, lecz wtedy na wszystkie nowości trzeba czekać dłuższą chwilę.
Cała idea przedstawiona przez badaczy mówi, że to końcowy klient wykupywałby prawo do oglądania danego filmu, w dowolnym wskazanym przez siebie formacie. Na przykład: w domowym zaciszu wykorzystując zestaw kina domowego czy na przenośnym nośniku.
"Potencjalnie odwracasz wszystko do góry nogami i sprzedajesz indywidualne prawo używania filmu przez jeden dzień, tydzień, rok", powiedział Saul Berman, jeden z głównych autorów dokumentu IBM o tym jak będzie wyglądał przemysł kinematograficzny w roku 2010.
Byłoby to dość oszczędne i zdrowe podejście dla każdej wytwórni, które w tym momencie wydają średnio kwoty w wysokości 100 mln USD, na wyprodukowanie filmu czy też kampanie reklamową. Potencjalnie taka strategia przyniosłaby ogromne oszczędności, ale istnieje zagrożenie, że częściej wybierane przez widzów byłyby płyty DVD na niekorzyść kin. A to jest już bardzo prawdopodobne, coraz więcej osób ma w domu systemy kina domowego, z dużymi panoramicznymi telewizorami i systemami nagłośnienia SURROUND. Całe rodziny mając do wyboru wygodę pozostania w domu lub grupowy wypad do kina, chętnie powitają możliwość oglądnięcia nowości poprzez telewizje kablową czy subskrypcje płyt od producenta u siebie.